
Tort domowej roboty to jednak najlepsze co może być. Niezła zabawa podczas ozdabiania i ten dreszczyk emocji czy na pewno z pięknym efektem końcowym. Pieczone po nocy i to samozadowolenie. Zawołałam zaspanego syna, aby utwierdził mnie w przekonaniu, że mu się podoba. Czekałam na jakiś może okrzyk radości. Syn przyszedł, popatrzył, wsadził palec w sam środek tortu i że stoickim spokojem stwierdził, że dobry. Zamarłam, podziękowałam za opinie i kolejne pół godziny kamuflowałam dziurę i wyszło tak. W sumie najważniejsze, że okazało się, że miał rację, był naprawdę dobry. Nie ma to jak męska, rzetelna opinia.
A tort czekoladowy z brzoskwiniami i bananem.
Post a Comment